9 stycznia 2012

Autorytet i jedna z historii...

Po co dzieciom potrzebne są autorytety i skąd je wziąć?

Czy chcesz czy nie, dzieci potrzebują autorytetów, które będą naśladowały ze złym lub dobrym skutkiem i od Ciebie tylko zależy czy to będą idole wystrugane z banana, czy rotmistrz Pilecki. Przesada? Może tak, może nie. Musisz z dziećmi rozmawiać i tłumaczyć: co kto i dlaczego zrobił i jakie to miało znaczenie. Proponować książki, filmy, źródła w internecie. Dlaczego raczej Jurand ze Spychowa, Zawisza Czarny, a nie na przykład Harry Potter. Pojęcie autorytetu jest pewnym modelem abstrakcyjnym, najbardziej praktycznym wyrażeniem wartości lub pseudowartości. O ile w aspekcie historycznym nie możemy narzekać na wojskowych, mężów stanu czy przemysłowców, takich jak Wedel czy Cegielski, to czasy obecne raczej charakteryzują się poważnym niedoborem autentycznych autorytetów. Ani faceci, którzy w pojedynkę obalali komunizm, ani tchórzliwi i zmienni politycy, ani biznesmeni, co to pierwszy milion muszą ukraść nie stanowią dobrych obrazów. Gwiazdy popkultury, sportowcy czy celebryci prezentują często wzorce życia i kariery jakie trudno postawić za przykład. Uwierz nam, sprawa nie jest prosta.

Gimnazjalista, który nie mógł wstać

Niestety nie zawsze można pomóc. Sytuacja, o której opowiadamy jest dość często obecnie spotykana (niestety). Rodzice mają jednego syna, który kończy szkołę podstawową. Uczy się zupełnie nieźle. W domu nie dzieje się jednak dobrze. Ojciec pracuje tylko dorywczo. Zdaniem matki, która się przepracowuje, bo musi tyrać na dwa etaty, jest on za ambitny i sam nie wie czego chce. Jak to zwykle bywa, trudno orzec kto ma w tym sporze rację. Reszta rodziny ani specjalnie nie pomaga, ani przeszkadza.
W efekcie, w najważniejszym chyba momencie dla wychowania syna, kiedy wchodzi on w wiek gimnazjalny, następuje szybki rozwód, ojciec wyprowadza się z domu i w praktyce przestaje się interesować się potomkiem. Czasem tylko, rzadko, jakby z łaski przychodzi w odwiedziny. Nie chce zabierać dziecka do siebie, bo jak twierdzi nie ma do tego warunków.
Trudno powiedzieć na ile jest to autentyczne, ale ojciec wydaje się w gruncie rzeczy zadowolony z całej sytuacji, bo może cały czas i energię poświęcić własnym celom. Syn przeżywa sytuację ciężko, ale ukrywa to i gra rolę dorosłego, dzielnego, który wszystko rozumie.
Matka, na dodatek nieszczęścia, zapada na depresję i choruje ciężko na raka piersi. Babcia (matka córki) pomaga jak może, opiekując się wnuczkiem i córką.
Niestety chłopiec w gimnazjum zaczyna zupełnie lekceważyć naukę. Jest lubiany w klasie i nawet nie robi nic, co by nauczycielom sprawiało szczególne kłopoty, ale nie uczy się i nie podejmuje najmniejszego wysiłku, aby mieć chociaż minimalnie zadowalające oceny. Przestaje nawet interesować się sportem, dziewczynami. Namawia natomiast babcię na kupno laptopa i zainstalowanie internetu, twierdząc, że dzięki temu będzie się jednak uczył.
Nic z tego. Gra maniakalnie i bez przerwy całymi dniami w gry on line. Często zasypia i nie chodzi do szkoły – szkoły, która zresztą robi co może, żeby zaradzić sytuacji (na prośbę babci pedagog i psycholog przyszli nawet do domu).
Mimo wielokrotnych obietnic poprawy nie pomaga nic. Co ranka Mariusz nie chce wstać z łóżka. Nie skutkuje nic – nawet odłączenie internetu i zabranie komputera. Matka nie umie z tym nic zrobić, ojcu nie zależy. Babcia jest bezradna. Mariusz na opiekę super niani jest już raczej „za stary”. Czym to się skończy?

Źródło: Silna Rodzina

Brak komentarzy: