Poseł PO w liście otwartym odpowiada Agnieszce Holland ws. związków partnerskich. To reakcja Johna Godsona na krytykę jaką reżyserka skierowała pod adresem posłów, którzy odrzucili projekty dotyczące legalizacji związków. Publikujemy tekst listu:
Szanowna Pani Agnieszko,
Serdecznie dziękuję za Pani komentarz ws. głosowania nad ustawą o związkach partnerskich. Zawsze ceniłem i cenię Panią, jako chlubę Polskiej kinematografii. Pani wypowiedzi dwa razy wywołały mnie do tablicy i czuję się w obowiązku, aby udzielić Pani odpowiedzi. Uważam za nietrafioną sugestię, w której mówi Pani, że Platforma Obywatelska oszukała Panią, powołując się na obietnice wyborcze Platformy. Rozumiem Pani rozczarowanie, ale w deklaracji ideowej Platformy z 2001r. (pkt 2) jest napisane:
„Fundamentem cywilizacji Zachodu jest Dekalog. Wierzymy wspólnie w trwałą wartość norm w nim zawartych. Nie chcemy, by Państwo przypisywało sobie rolę strażnika Dekalogu. Ale Państwo nie może pozwalać, by jedni łamiąc zawarte w nim zasady – pozbawiali w ten sposób godności i praw innych, albo deprawowali tych, którzy nie dojrzeli jeszcze do pełnej odpowiedzialności za swoje życie. Dlatego zadaniem Państwa jest roztropne wspieranie rodziny i tradycyjnych norm obyczajowych, służących jej trwałości i rozwojowi...
Więcej: Gość
Rodzina Bogiem Silna, staje się siłą człowieka i całego narodu. — Jan Paweł II (Karol Wojtyła)
19 lutego 2013
18 lutego 2013
Demografia
Dane o wskaźniku płodności na świecie
Wskaźnik płodności: Średnia liczba urodzeń na kobietę.
Link: google
Wskaźnik płodności: Średnia liczba urodzeń na kobietę.
Link: google
Rozbroić bąbę demograficzną - Raport “Polityka prorodzinna w Polsce”
"Rozbroić bombę demograficzną"
mec. Michał Czarnik, dr Rafał Wójcikowski, Tomasz Bilicki
debatę poprowadzi red. Łukasz Głowacki
Sytuacja demograficzna Polski staje się coraz poważniejszym problemem, a skutki braku działania
mogą niedługo okazać się katastrofalne. Czasu mamy już bardzo mało. Czy jesteśmy gotowi na
nadchodzące wyzwania? Jak zdefiniować główne problemy i jak próbować im przeciwdziałać?
W trakcie spotkania prezentacja raportu Fundacji Republikańskiej "Polityka prorodzinna w Polsce".
http://republikanie.org/raport-polityka-prorodzinna-w-polsce/
Pax et Bonum,
Konrad Hennig
Źródło: http://aurealibertas.pl
mec. Michał Czarnik, dr Rafał Wójcikowski, Tomasz Bilicki
debatę poprowadzi red. Łukasz Głowacki
Sytuacja demograficzna Polski staje się coraz poważniejszym problemem, a skutki braku działania
mogą niedługo okazać się katastrofalne. Czasu mamy już bardzo mało. Czy jesteśmy gotowi na
nadchodzące wyzwania? Jak zdefiniować główne problemy i jak próbować im przeciwdziałać?
W trakcie spotkania prezentacja raportu Fundacji Republikańskiej "Polityka prorodzinna w Polsce".
http://republikanie.org/raport-polityka-prorodzinna-w-polsce/
Pax et Bonum,
Konrad Hennig
Źródło: http://aurealibertas.pl
Steve Jobs
Great speech in Three stories of his life:
- about connecting the dots
- about love and loss
- about death
17 lutego 2013
Andrzej Sobczyk - Urodziny dla Wszystkich
Od Andrzeja Sobczyka
Szukam osób pro-life
Czyli takich, którzy wiedzą, jak ważne jest prawo do życia
Szykuję dużą akcję, której sens jest taki: opowiedzieć o tym, że prawo do życia to rzecz fundamentalna. Przekonać nieprzekonanych. Mam gigantyczne narzędzie do tego by dotrzeć do milionów osób. Właśnie się tworzy. Jeśli chcesz - zapisz się poniżej. Około 20.02.2012r. napiszę Ci o co chodzi i jak możesz się włączyć. A daję głowę - każdy może.
Więcej informacji i zapisy: http://urodzinydlawszystkich.pl/wchodze_w_to/
Pozdrawiam,
Andrzej Sobczyk
http://gloria24.pl
Szukam osób pro-life
Czyli takich, którzy wiedzą, jak ważne jest prawo do życia
Szykuję dużą akcję, której sens jest taki: opowiedzieć o tym, że prawo do życia to rzecz fundamentalna. Przekonać nieprzekonanych. Mam gigantyczne narzędzie do tego by dotrzeć do milionów osób. Właśnie się tworzy. Jeśli chcesz - zapisz się poniżej. Około 20.02.2012r. napiszę Ci o co chodzi i jak możesz się włączyć. A daję głowę - każdy może.
Więcej informacji i zapisy: http://urodzinydlawszystkich.pl/wchodze_w_to/
Pozdrawiam,
Andrzej Sobczyk
http://gloria24.pl
14 lutego 2013
Słowo na każdy dzień
(Am 5,14)
Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z wami.
(Mt 9,14-15)
Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą? Jezus im rzekł: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
Komentarz
"Prawdziwa odnowa ducha", której możemy doświadczyć w wielkopostnym czasie zmian, otwiera nasze oczy i sprawia, że stajemy się gotowi, by współczuć uciśnionym, głodnym i tułaczom. Oni naprawdę żyją bliżej nas, niż nam się często wydaje. Nie widzimy ich potrzeb i biedy, bo nauczyliśmy się widzieć przede wszystkim siebie i patrzeć na świat przez pryzmat naszych potrzeb i oczekiwań. Nawrócenie jest wyzwoleniem od dyktatury mojego "ja". Dopiero wtedy będziemy mogli "nie odwracać się od współziomków".
Źródło: mateusz.pl
(Mk 4,26-34)
Jezus mówił do tłumów: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo. Mówił jeszcze: Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli /ją/ rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
Komentarz
Synowie Boga nie poddają się pozorom. Nie obawiają się słabości ziarna. Nie muszą naśladować świata, który ceni to, co przebojowe, błyskotliwe i potężne. Myślenie w takich kategoriach o Ewangelii, o Kościele byłoby całkowitym wypaczeniem Jezusowej nauki. Posiadamy u Boga majętność lepszą i trwałą. Choćby dobro w świecie i pośród nas bywało przesłonięte potęgą zła, nie zniechęcajmy się ani nie gorszmy. Ufajmy Panu, który "sam będzie działał".
Więcej: Mateusz
III Msza
Starość, choroba, śmierć - to z czysto ludzkiego punktu widzenia dramat bez wyjścia, jednak nie dla tych, którzy uwierzyli prostym słowom Jezusa: "Zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem". Przestając z Jezusem, słuchając Go, nabieramy zupełnie innego spojrzenia na sprawy ostateczne. Przekonujemy się, że nie jest stratą czasu wpatrywanie się w to, co niewidzialne, że warto znosić trudy, warto coś wycierpieć dla nadziei przebywania na zawsze z Tym, którego miłosierdzie daje największe poczucie bezpieczeństwa i sensu.
Mira Majdan, "Oremus" listopad 2006, s. 18
Otwarte serce
Są dwie miłości: jedna doczesna, ludzka, druga wieczna i Boska. Obie są piękne i niezwykle cenne. Ta ludzka miłość ma wiele form: miłość macierzyńska, ojcowska, dziecka do rodziców, miłość narzeczeńska i miłość przyjaźni. Wszystkie te miłości stanowią najwyższy skarb, najcenniejszy, jaki można znaleźć na ziemi. Miłość Boga, wieczna, do której jest zdolne ludzkie serce, często buduje na tej miłości naturalnej. Istnieje jednak wielka różnica między miłością doczesną a tą Bożą, która jest początkiem nieba. Ujawnia się ona, gdy miłość zostaje poddana próbie. Dopiero bolesne doświadczenie ujawnia, z jaką miłością mamy do czynienia. Serce musi być zranione. I w zależności od tego, jak wtedy się zachowuje, rozpoznajemy, czy w nim była tylko czysto doczesna miłość, czy też miłość Boga. Jeśli zostanie zraniona miłość doczesna, to serce się zamyka. Jeśli zostanie zraniona kilkakrotnie, serce potrafi się zaryglować do końca swoich dni. Taki jest odruch serca.
Jeśli natomiast serce wypełnia miłość Boża, po zranieniu otwiera się na tego, kto rani. Pocałunek Judasza najgłębiej zranił Jezusa: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”. Jego Serce krwawi, kiedy gwoździe sięgają rąk i nóg, a usta wołają: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią”. To Serce zranione włócznią otwiera się dla wszystkich ludzi. To jest ta zasadnicza różnica, miłość doczesna cierpi i ma pretensje do tego, kto zranił. Miłość Boga nie dlatego cierpi, że została zraniona, ale dlatego, że obok jest nieszczęśliwy, który cierpi, bo pragnie, aby ten człowiek odkrył swe złe postępowanie i już nie ranił.
Przynosimy dziś do Boga imiona naszych zmarłych. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i oni również zranili Chrystusowe Serce. Wiemy, że to Jego Serce jest dla nich otwarte. Chcemy im naszą modlitwą pomóc, aby podeszli do tego Serca już nie po to, aby ranić, ale po to, by przeprosić; po to, by wynagrodzić, po to, aby zjednoczyć się z Bogiem na całą wieczność, dziękując Mu za Jego nieskończone miłosierdzie.
Ks. Edward Staniek
Więcej na: Mateusz
(Łk 6,27-38)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.
Komentarz
Dzisiejszy patron, św. Jan Chryzostom (349-407) - znakomicie wykształcony mówca, świetny teolog, najwybitniejszy kaznodzieja swoich czasów, na którego kazania ściągały tłumy - jest dla nas znakomitym wzorem wypełnienia słowa Bożego, wzywającego nas dzisiaj do miłości, modlitwy i wdzięczności. Zostawszy biskupem Konstantynopola, sprzedał zbytkowne sprzęty i poświęcił się działalności charytatywnej. Zadbał o piękno liturgii. Będąc obiektem intryg i prześladowań ze strony cesarskiego dworu, zachowywał spokój ducha. Umarł na wygnaniu ze słowami: "Bogu za wszystko dzięki!".
Slowo na kazdy Dzien
Czytania na kazdy dzien
(Mt 25,1-13)
Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które
wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było
nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie
wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę
w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie
zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie
mu na spotkanie!" Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe
lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo
nasze lampy gasną". Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie
wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!" Gdy one szły
kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę
weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny,
prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!" Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę,
powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani
godziny.
(Mt 16,24-27)
Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech
się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie
naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe
życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie
człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo
co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy
przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi11, i wtedy odda
każdemu według jego postępowania.
Komentarz
Edyta Stein (1891-1942) - uczennica Krzyża, do której serca Bóg
przemówił, a ona uwierzyła Jego miłości tak całkowicie, że sama stała
się ofiarą całopalną za swój naród. Od mądrości filozofów doszła do
Tego, który jest Mądrością ukrzyżowaną i który "poślubił ją sobie przez
wierność". Świadectwo męczenników jest bezkompromisowym wołaniem,
żebyśmy pośród tylu ważnych dzisiaj spraw nie przeoczyli tej jednej,
która jest ważna na wieki.
Czytania na kazdy dzien
(Łk 7,24-30)
Gdy wysłannicy Jana odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królewskich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje i żyją w zbytkach. Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on. I cały lud, który Go słuchał, nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego.
Komentarz
Św. Jan Chrzciciel został nazwany przez Jezusa największym spośród narodzonych z niewiasty. Jednakże najmniejszy w królestwie niebieskim jest większy od niego. Dzieje się tak dlatego, że do królestwa Bożego wchodzi się przez wiarę i chrzest, narodziny "z wody i z Ducha Świętego". Bez żadnych zasług z naszej strony otrzymaliśmy dar uczestniczenia w tym, czego nie znał największy z proroków. Prośmy Boga o dar pokory i Bożej bojaźni, abyśmy nie przyjmowali Jego łaski na darmo, ale wydali w naszym życiu obfity owoc.
Czytania na kazdy dzien
(1 Kor 4,1-5)
Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.
(Mt 6,33)
Starajcie się naprzód o królestwo Boże i ojego sprawiedzliwość, a wszystko będzie wam dodane.
(Mt 6,24-34)
Jezus powiedział: Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
Dopóki Duch Święty nie przekona nas o miłości Boga, dopóty nie poczujemy się prawdziwie wolni, lecz będziemy wewnętrznie podzieleni, chwiejni. Bóg, nie zrażając się naszymi kryzysami, zwątpieniami, poczuciem osamotnienia, nie przestaje powtarzać: Ja nie zapomnę o tobie. Kiedy w końcu dotrą do nas te słowa, znajdziemy spokój. Przyjęcie z wiarą miłości Bożej w Eucharystii jest najlepszą receptą na wszystkie nasze troski.
ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” maj 2008, s. 116
Z czytan na kazdy dzien
(Mt 5,1-12a)
(Mk 3,7-12)
Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim
wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i
Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na
wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była
dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie
tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli
jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy
nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży.
Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Mk (3,1-6)
W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał
uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On
zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Stań tu na środku! A do
nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego?
Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po
wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł
do człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i ręka jego stała się znów
zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę
przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
(Łk 17,11-19)
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i
Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu
trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu,
ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się
kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że
jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do
nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie
dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? żaden się nie
znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do
niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.
(Mk 1,40-45)
Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli
chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go
i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i
został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc
mu: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe
oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz
on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że
Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach
pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
Mk 6, 30-34
Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali.
A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco».
Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających.
Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.
Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi;
byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z wami.
(Mt 9,14-15)
Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą? Jezus im rzekł: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
Komentarz
"Prawdziwa odnowa ducha", której możemy doświadczyć w wielkopostnym czasie zmian, otwiera nasze oczy i sprawia, że stajemy się gotowi, by współczuć uciśnionym, głodnym i tułaczom. Oni naprawdę żyją bliżej nas, niż nam się często wydaje. Nie widzimy ich potrzeb i biedy, bo nauczyliśmy się widzieć przede wszystkim siebie i patrzeć na świat przez pryzmat naszych potrzeb i oczekiwań. Nawrócenie jest wyzwoleniem od dyktatury mojego "ja". Dopiero wtedy będziemy mogli "nie odwracać się od współziomków".
Źródło: mateusz.pl
(Mk 4,26-34)
Jezus mówił do tłumów: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo. Mówił jeszcze: Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli /ją/ rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
Komentarz
Synowie Boga nie poddają się pozorom. Nie obawiają się słabości ziarna. Nie muszą naśladować świata, który ceni to, co przebojowe, błyskotliwe i potężne. Myślenie w takich kategoriach o Ewangelii, o Kościele byłoby całkowitym wypaczeniem Jezusowej nauki. Posiadamy u Boga majętność lepszą i trwałą. Choćby dobro w świecie i pośród nas bywało przesłonięte potęgą zła, nie zniechęcajmy się ani nie gorszmy. Ufajmy Panu, który "sam będzie działał".
Więcej: Mateusz
III Msza
Starość, choroba, śmierć - to z czysto ludzkiego punktu widzenia dramat bez wyjścia, jednak nie dla tych, którzy uwierzyli prostym słowom Jezusa: "Zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem". Przestając z Jezusem, słuchając Go, nabieramy zupełnie innego spojrzenia na sprawy ostateczne. Przekonujemy się, że nie jest stratą czasu wpatrywanie się w to, co niewidzialne, że warto znosić trudy, warto coś wycierpieć dla nadziei przebywania na zawsze z Tym, którego miłosierdzie daje największe poczucie bezpieczeństwa i sensu.
Mira Majdan, "Oremus" listopad 2006, s. 18
Otwarte serce
Są dwie miłości: jedna doczesna, ludzka, druga wieczna i Boska. Obie są piękne i niezwykle cenne. Ta ludzka miłość ma wiele form: miłość macierzyńska, ojcowska, dziecka do rodziców, miłość narzeczeńska i miłość przyjaźni. Wszystkie te miłości stanowią najwyższy skarb, najcenniejszy, jaki można znaleźć na ziemi. Miłość Boga, wieczna, do której jest zdolne ludzkie serce, często buduje na tej miłości naturalnej. Istnieje jednak wielka różnica między miłością doczesną a tą Bożą, która jest początkiem nieba. Ujawnia się ona, gdy miłość zostaje poddana próbie. Dopiero bolesne doświadczenie ujawnia, z jaką miłością mamy do czynienia. Serce musi być zranione. I w zależności od tego, jak wtedy się zachowuje, rozpoznajemy, czy w nim była tylko czysto doczesna miłość, czy też miłość Boga. Jeśli zostanie zraniona miłość doczesna, to serce się zamyka. Jeśli zostanie zraniona kilkakrotnie, serce potrafi się zaryglować do końca swoich dni. Taki jest odruch serca.
Jeśli natomiast serce wypełnia miłość Boża, po zranieniu otwiera się na tego, kto rani. Pocałunek Judasza najgłębiej zranił Jezusa: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”. Jego Serce krwawi, kiedy gwoździe sięgają rąk i nóg, a usta wołają: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią”. To Serce zranione włócznią otwiera się dla wszystkich ludzi. To jest ta zasadnicza różnica, miłość doczesna cierpi i ma pretensje do tego, kto zranił. Miłość Boga nie dlatego cierpi, że została zraniona, ale dlatego, że obok jest nieszczęśliwy, który cierpi, bo pragnie, aby ten człowiek odkrył swe złe postępowanie i już nie ranił.
Przynosimy dziś do Boga imiona naszych zmarłych. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i oni również zranili Chrystusowe Serce. Wiemy, że to Jego Serce jest dla nich otwarte. Chcemy im naszą modlitwą pomóc, aby podeszli do tego Serca już nie po to, aby ranić, ale po to, by przeprosić; po to, by wynagrodzić, po to, aby zjednoczyć się z Bogiem na całą wieczność, dziękując Mu za Jego nieskończone miłosierdzie.
Ks. Edward Staniek
Więcej na: Mateusz
(Łk 6,27-38)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.
Komentarz
Dzisiejszy patron, św. Jan Chryzostom (349-407) - znakomicie wykształcony mówca, świetny teolog, najwybitniejszy kaznodzieja swoich czasów, na którego kazania ściągały tłumy - jest dla nas znakomitym wzorem wypełnienia słowa Bożego, wzywającego nas dzisiaj do miłości, modlitwy i wdzięczności. Zostawszy biskupem Konstantynopola, sprzedał zbytkowne sprzęty i poświęcił się działalności charytatywnej. Zadbał o piękno liturgii. Będąc obiektem intryg i prześladowań ze strony cesarskiego dworu, zachowywał spokój ducha. Umarł na wygnaniu ze słowami: "Bogu za wszystko dzięki!".
Slowo na kazdy Dzien
Czytania na kazdy dzien
(Mt 25,1-13)
Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które
wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było
nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie
wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę
w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie
zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie
mu na spotkanie!" Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe
lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo
nasze lampy gasną". Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie
wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!" Gdy one szły
kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę
weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny,
prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!" Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę,
powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani
godziny.
(Mt 16,24-27)
Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech
się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie
naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe
życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie
człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo
co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy
przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi11, i wtedy odda
każdemu według jego postępowania.
Komentarz
Edyta Stein (1891-1942) - uczennica Krzyża, do której serca Bóg
przemówił, a ona uwierzyła Jego miłości tak całkowicie, że sama stała
się ofiarą całopalną za swój naród. Od mądrości filozofów doszła do
Tego, który jest Mądrością ukrzyżowaną i który "poślubił ją sobie przez
wierność". Świadectwo męczenników jest bezkompromisowym wołaniem,
żebyśmy pośród tylu ważnych dzisiaj spraw nie przeoczyli tej jednej,
która jest ważna na wieki.
Czytania na kazdy dzien
(Łk 7,24-30)
Gdy wysłannicy Jana odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królewskich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje i żyją w zbytkach. Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on. I cały lud, który Go słuchał, nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego.
Komentarz
Św. Jan Chrzciciel został nazwany przez Jezusa największym spośród narodzonych z niewiasty. Jednakże najmniejszy w królestwie niebieskim jest większy od niego. Dzieje się tak dlatego, że do królestwa Bożego wchodzi się przez wiarę i chrzest, narodziny "z wody i z Ducha Świętego". Bez żadnych zasług z naszej strony otrzymaliśmy dar uczestniczenia w tym, czego nie znał największy z proroków. Prośmy Boga o dar pokory i Bożej bojaźni, abyśmy nie przyjmowali Jego łaski na darmo, ale wydali w naszym życiu obfity owoc.
Czytania na kazdy dzien
(1 Kor 4,1-5)
Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.
(Mt 6,33)
Starajcie się naprzód o królestwo Boże i ojego sprawiedzliwość, a wszystko będzie wam dodane.
(Mt 6,24-34)
Jezus powiedział: Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
Dopóki Duch Święty nie przekona nas o miłości Boga, dopóty nie poczujemy się prawdziwie wolni, lecz będziemy wewnętrznie podzieleni, chwiejni. Bóg, nie zrażając się naszymi kryzysami, zwątpieniami, poczuciem osamotnienia, nie przestaje powtarzać: Ja nie zapomnę o tobie. Kiedy w końcu dotrą do nas te słowa, znajdziemy spokój. Przyjęcie z wiarą miłości Bożej w Eucharystii jest najlepszą receptą na wszystkie nasze troski.
ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” maj 2008, s. 116
Z czytan na kazdy dzien
(Mt 5,1-12a)
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego
Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo
niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą
nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami
Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości,
albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy
/ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią
kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza
nagroda wielka jest w niebie.
(Mk 3,7-12)
Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim
wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i
Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na
wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była
dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie
tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli
jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy
nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży.
Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Mk (3,1-6)
W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał
uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On
zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Stań tu na środku! A do
nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego?
Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po
wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł
do człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i ręka jego stała się znów
zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę
przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
(Łk 17,11-19)
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i
Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu
trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu,
ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się
kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że
jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do
nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie
dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? żaden się nie
znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do
niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.
(Mk 1,40-45)
Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli
chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go
i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i
został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc
mu: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe
oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz
on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że
Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach
pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
Mk 6, 30-34
Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali.
A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco».
Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających.
Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.
Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi;
byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
12 lutego 2013
"Tato jakiego potrzebują twoje dzieci" - Carey Casey
A oto kilka pomysłów na początek:
Jeśli jednak budujesz z tym dzieckiem więź, ryzyko wystąpienia takiego radykalnego buntu znacznie się zmniejsza. Tym, co zwykle sprowadza dziecko z powrotem, nie są te wszystkie prawdy, które usiłowałeś mu wpoić, ale rodzaj relacji, jaką udało wam się zbudować. Budowanie więzi, która zaspokoi prawdziwe potrzeby w życiu dziecka, wymaga pewnych punktów zaczepienia.
1. Aprobata. Jeden z najbardziej efektywnych sposobów identyfikowania się z dziećmi – nawet jeśli w pełni ich nie rozumiesz, to uznajesz ich uczucia. Wyrazić poparcie oznacza „potwierdzić, uznać ważność”. Jeśli uznajemy uczucia młodych ludzi, dajemy im poczucie autentyczności.
Weselcie się z weselącymi się, płaczcie z płaczącymi (Rz 12:15).
Jeśli uznajemy ich uczucia, jest to dla nich sygnał, że są naprawdę traktowani jak indywidualne jednostki, których emocje mają znaczenie. Kiedy utożsamiamy się z ich podekscytowaniem albo rozczarowaniem, utwierdzamy w nich przekonanie, że nam na nich zależy i że są rozumiani jako autentyczne istoty ludzkie.
2. Akceptacja. Twoja akceptacja pomaga dziecku uwierzyć, że bez względu na to, co się stanie, ciągle będziesz je kochać. Akceptować kogoś to jakby objąć go ramionami bardziej za to, kim jest, niż za to, co robi. Kiedy akceptujemy młodych ludzi za to, kim są, dajemy im poczucie bezpieczeństwa/.../
3. Docenianie. Akceptacja jest fundamentem dla bezpiecznej relacji, natomiast docenianie może być uważane za kamień węgielny. Pokazuje ono młodym ludziom, że są wartościowi, oraz że ich osiągnięcia mają znaczenie. Jeśli wyrażamy naszym dzieciom uznanie, dajemy im poczucie znaczenia –wtedy czują lub myślą, że zrobili coś wartościowego/…/
„Przyłap” dziecko na czymś, co robi dobrze i okaż swoje uznanie. Jestem przekonany, że im częściej łapię moje trzy córki i syna na tym, że robią coś tak, jak trzeba i doceniam to na głos, tym rzadziej przyłapuję ich na czymś, co robią źle.
4. Uczucie. Okazywanie uczuć naszym dzieciom poprzez miłe słowa i właściwy dotyk jest dla nich komunikatem, że są warte miłości. Kiedy okazujemy młodym ludziom uczucie, dajemy im do zrozumienia, że zasługują na miłość/…/
Uczucie można wyrażać poprzez słowa albo właściwy kontakt fizyczny. „Kocham cię” możemy powiedzieć dziecku na wiele różnych sposobów, co postawiłem sobie za cel w stosunku do każdego z moich dzieci, komunikując im to osobiście albo przez telefon, dziesięć razy na dzień. Okazywanie uczucia poprzez kontakt fizyczny to na przykład przytulenie, całus, cmoknięcie w policzek, objęcie ramieniem, uścisk czy trzymanie dziecka za rękę.
5. Przystępność. Wyrażanie poparcia, akceptacji, doceniania czy uczucia naszym dzieciom jest niezbędne, jednak może mieć miejsce tylko wtedy, jeśli dzieci mają do nas dostęp. Jeśli jesteśmy dla naszych dzieci przystępni, dajemy im poczucie, że są dla nas ważne.
Moja żona, Dottie, to najmądrzejsza kobieta, jaką znam. Kiedy nasze dzieci były jeszcze małe, z miłością zwróciła mi uwagę: „Kochanie, nie jesteś dla naszych dzieci przystępny. Nie spędzasz z nimi czasu i kiedyś będziesz tego bardzo żałował”.
Potem powiedziała coś, co uważam za jedno z najmądrzejszych zdań, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się usłyszeć:
„Jeśli spędzasz czas ze swoimi dziećmi teraz, one będą kiedyś spędzać czas z tobą. Jeśli kochasz je teraz, będą kochały cię w przyszłości. Jeśli mówisz do nich teraz, będą kiedyś cię słuchać. Jeśli słuchasz swoich dzieci teraz, w przyszłości będą do ciebie mówić. Jeśli przytulasz je teraz, kiedyś one przytulą ciebie”.
Jeśli jesteś dostępny, kiedy dzieci cię potrzebują, nie tylko przekonuje je to, że są dla ciebie ważne; podtrzymuje to również między wami więź.
6. Bliskość. Musimy odkryć, co dla naszych dzieci jest ważne, i to w każdym wieku (będzie się to, rzecz jasna, zmieniało). I w ten ich świat powinniśmy wejść. Bóg, poprzez Jezusa, wszedł w nasz świat; tę samą zasadę powinniśmy stosować w odniesieniu do naszych młodych ludzi. Jeśli zbliżamy się do tego, czym żyją nasze dzieci, to tak jakbyśmy mówili: „Obchodzisz mnie ty sam i to, co cię interesuje”.
Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa [...] Nie szuka swego (1Kor 13:4–5). Kiedy wkraczamy w świat naszego dziecka, dajemy dowód, że zależy nam na tym, na czym i jemu zależy. I właśnie to stanowi podstawę rodziny i relacji.
7. Wymaganie odpowiedzialności. By stworzyć z naszymi dziećmi więź, musimy okazywać im poparcie i akceptację, powinniśmy je doceniać i wyrażać uczucie, mamy być dla nich przystępni i ze szczerym entuzjazmem interesować się ich światem. Jeśli jednak nie zrównoważymy tych sposobów budowania relacji z ustanowieniem rozsądnych ograniczeń i granic, młodzi ludzie nie nauczą się odpowiedzialności.
Jeśli z miłością będziemy naszym młodym ludziom uświadamiać, że każde działanie ma swoje konsekwencje, wypracujemy w nich poczucie odpowiedzialności.
Tak więc każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu (Rz 14:12). Odpowiedzialność określa pewne ramy, w których zakresie młoda osoba może bezpiecznie się poruszać.
Młodzi ludzie, by mogli nauczyć się dokonywać odpowiedzialnych, właściwych wyborów, potrzebują pełnego miłości autorytetu rodziców oraz innych dorosłych, którym na nich zależy/…/
Źródło: tato.net
- Okaż swojemu dziecku poparcie, pytając, co było dla niego najtrudniejszą rzeczą do zrobienia w ostatnim tygodniu – uważnie słuchaj odpowiedzi, rozpoznaj i potraktuj poważnie uczucia, jakie przy tym wyraża.
- Okaż swemu dziecku akceptację przez niezwracanie uwagi na nic, co zwykle cię prowokuje, by na nie narzekać – fryzura, ton głosu, bałagan w pokoju czy jakiś irytujący zwyczaj.
- Doceń swoje dziecko, zwracając uwagę na coś, co udało mu się zrobić dobrze w zeszłym tygodniu – niech osiągnięcie to zostanie przez ciebie potwierdzone poprzez własnoręcznie wykonany dyplom albo jakąś, wyszperaną w sklepie, nagrodę.
- Okaż swemu dziecku uczucie, wyrażając to w słowach kilka razy.
- Bądź dla swego dziecka przystępny, rezygnując z czegoś, co robisz regularnie, a co sprawia ci przyjemność (oglądanie wiadomości, trening, picie kawy). W tym czasie zajmijcie się wspólnie czymś, co dziecko lubi (oglądanie kreskówki, rzuty do kosza, zabawa w kawiarenkę dla plu szaków).
- Zbliż się do świata swojego dziecka, słuchając jego ulubionych utworów muzycznych.
- Wymagaj od dziecka odpowiedzialności poprzez ustalenie nieprzekraczalnej godziny odrabiania lekcji – a potem pomóż mu się w tym zmieścić.
Jeśli jednak budujesz z tym dzieckiem więź, ryzyko wystąpienia takiego radykalnego buntu znacznie się zmniejsza. Tym, co zwykle sprowadza dziecko z powrotem, nie są te wszystkie prawdy, które usiłowałeś mu wpoić, ale rodzaj relacji, jaką udało wam się zbudować. Budowanie więzi, która zaspokoi prawdziwe potrzeby w życiu dziecka, wymaga pewnych punktów zaczepienia.
1. Aprobata. Jeden z najbardziej efektywnych sposobów identyfikowania się z dziećmi – nawet jeśli w pełni ich nie rozumiesz, to uznajesz ich uczucia. Wyrazić poparcie oznacza „potwierdzić, uznać ważność”. Jeśli uznajemy uczucia młodych ludzi, dajemy im poczucie autentyczności.
Weselcie się z weselącymi się, płaczcie z płaczącymi (Rz 12:15).
Jeśli uznajemy ich uczucia, jest to dla nich sygnał, że są naprawdę traktowani jak indywidualne jednostki, których emocje mają znaczenie. Kiedy utożsamiamy się z ich podekscytowaniem albo rozczarowaniem, utwierdzamy w nich przekonanie, że nam na nich zależy i że są rozumiani jako autentyczne istoty ludzkie.
2. Akceptacja. Twoja akceptacja pomaga dziecku uwierzyć, że bez względu na to, co się stanie, ciągle będziesz je kochać. Akceptować kogoś to jakby objąć go ramionami bardziej za to, kim jest, niż za to, co robi. Kiedy akceptujemy młodych ludzi za to, kim są, dajemy im poczucie bezpieczeństwa/.../
3. Docenianie. Akceptacja jest fundamentem dla bezpiecznej relacji, natomiast docenianie może być uważane za kamień węgielny. Pokazuje ono młodym ludziom, że są wartościowi, oraz że ich osiągnięcia mają znaczenie. Jeśli wyrażamy naszym dzieciom uznanie, dajemy im poczucie znaczenia –wtedy czują lub myślą, że zrobili coś wartościowego/…/
„Przyłap” dziecko na czymś, co robi dobrze i okaż swoje uznanie. Jestem przekonany, że im częściej łapię moje trzy córki i syna na tym, że robią coś tak, jak trzeba i doceniam to na głos, tym rzadziej przyłapuję ich na czymś, co robią źle.
4. Uczucie. Okazywanie uczuć naszym dzieciom poprzez miłe słowa i właściwy dotyk jest dla nich komunikatem, że są warte miłości. Kiedy okazujemy młodym ludziom uczucie, dajemy im do zrozumienia, że zasługują na miłość/…/
Uczucie można wyrażać poprzez słowa albo właściwy kontakt fizyczny. „Kocham cię” możemy powiedzieć dziecku na wiele różnych sposobów, co postawiłem sobie za cel w stosunku do każdego z moich dzieci, komunikując im to osobiście albo przez telefon, dziesięć razy na dzień. Okazywanie uczucia poprzez kontakt fizyczny to na przykład przytulenie, całus, cmoknięcie w policzek, objęcie ramieniem, uścisk czy trzymanie dziecka za rękę.
5. Przystępność. Wyrażanie poparcia, akceptacji, doceniania czy uczucia naszym dzieciom jest niezbędne, jednak może mieć miejsce tylko wtedy, jeśli dzieci mają do nas dostęp. Jeśli jesteśmy dla naszych dzieci przystępni, dajemy im poczucie, że są dla nas ważne.
Moja żona, Dottie, to najmądrzejsza kobieta, jaką znam. Kiedy nasze dzieci były jeszcze małe, z miłością zwróciła mi uwagę: „Kochanie, nie jesteś dla naszych dzieci przystępny. Nie spędzasz z nimi czasu i kiedyś będziesz tego bardzo żałował”.
Potem powiedziała coś, co uważam za jedno z najmądrzejszych zdań, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się usłyszeć:
„Jeśli spędzasz czas ze swoimi dziećmi teraz, one będą kiedyś spędzać czas z tobą. Jeśli kochasz je teraz, będą kochały cię w przyszłości. Jeśli mówisz do nich teraz, będą kiedyś cię słuchać. Jeśli słuchasz swoich dzieci teraz, w przyszłości będą do ciebie mówić. Jeśli przytulasz je teraz, kiedyś one przytulą ciebie”.
Jeśli jesteś dostępny, kiedy dzieci cię potrzebują, nie tylko przekonuje je to, że są dla ciebie ważne; podtrzymuje to również między wami więź.
6. Bliskość. Musimy odkryć, co dla naszych dzieci jest ważne, i to w każdym wieku (będzie się to, rzecz jasna, zmieniało). I w ten ich świat powinniśmy wejść. Bóg, poprzez Jezusa, wszedł w nasz świat; tę samą zasadę powinniśmy stosować w odniesieniu do naszych młodych ludzi. Jeśli zbliżamy się do tego, czym żyją nasze dzieci, to tak jakbyśmy mówili: „Obchodzisz mnie ty sam i to, co cię interesuje”.
Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa [...] Nie szuka swego (1Kor 13:4–5). Kiedy wkraczamy w świat naszego dziecka, dajemy dowód, że zależy nam na tym, na czym i jemu zależy. I właśnie to stanowi podstawę rodziny i relacji.
7. Wymaganie odpowiedzialności. By stworzyć z naszymi dziećmi więź, musimy okazywać im poparcie i akceptację, powinniśmy je doceniać i wyrażać uczucie, mamy być dla nich przystępni i ze szczerym entuzjazmem interesować się ich światem. Jeśli jednak nie zrównoważymy tych sposobów budowania relacji z ustanowieniem rozsądnych ograniczeń i granic, młodzi ludzie nie nauczą się odpowiedzialności.
Jeśli z miłością będziemy naszym młodym ludziom uświadamiać, że każde działanie ma swoje konsekwencje, wypracujemy w nich poczucie odpowiedzialności.
Tak więc każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu (Rz 14:12). Odpowiedzialność określa pewne ramy, w których zakresie młoda osoba może bezpiecznie się poruszać.
Młodzi ludzie, by mogli nauczyć się dokonywać odpowiedzialnych, właściwych wyborów, potrzebują pełnego miłości autorytetu rodziców oraz innych dorosłych, którym na nich zależy/…/
Źródło: tato.net
11 lutego 2013
Adam Szustak OP - Zakochany Skazaniec - Internetowe rekolekcje wielkopostne 2013
Mamy 40 dni na przygotowanie się do największego wesela jakie widział ten świat.
Bóg postanowił poślubić nas na wieczność, a że przysięga małżeńska mówi "aż do śmierci" - potraktował te słowa wyjątkowo dosłownie i na serio. Będziemy więc wpatrywać się w tego Zakochanego Skazańca chcąc zobaczyć Jego niezwykłe piękno, dobroć i miłość jaką ma względem nas. Chcemy w ten sposób przygotować się na ślub. Pan Młody już nadchodzi, więc wybiegnijmy Mu na spotkanie.
Źródło i zapisy na rekolekcje internetowe: mocneslowo.pl
Bóg postanowił poślubić nas na wieczność, a że przysięga małżeńska mówi "aż do śmierci" - potraktował te słowa wyjątkowo dosłownie i na serio. Będziemy więc wpatrywać się w tego Zakochanego Skazańca chcąc zobaczyć Jego niezwykłe piękno, dobroć i miłość jaką ma względem nas. Chcemy w ten sposób przygotować się na ślub. Pan Młody już nadchodzi, więc wybiegnijmy Mu na spotkanie.
Źródło i zapisy na rekolekcje internetowe: mocneslowo.pl
9 lutego 2013
8 lutego 2013
Bruce Springsteen i rockowe seminarium na papieskim, jezuickim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie
Bruce Springsteen: Tam na górze ktoś jest? - fot. Gregory Shamus /Getty Images/Flash Press Media
Na papieskim, jezuickim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie rozpoczęło się cieszące się ogromną popularnością wśród studentów seminarium na temat twórczości rockmana Bruce'a Springsteena. Przedmiotem studiów są wątki biblijne w tekstach jego piosenek.
"Wyzwania wobec wiary, wyzwania wiary, w poszukiwaniu biblijnych ech w muzyce Bossa" - to nazwa rocznego seminarium, zainaugurowanego na najstarszej, prestiżowej papieskiej uczelni w Wiecznym Mieście.
Jednym z pomysłodawców tego pierwszego "rockowego" seminarium w jej historii jest szef opiniotwórczego dwutygodnika jezuitów "Civilta Cattolica" ksiądz Antonio Spadaro. Na łamach tego pisma opublikował on przed kilkoma laty rozprawę na temat twórczości Springsteena.
Odnotował w niej, że po zamachach z 11 września 2001 roku w USA w tekstach piosenek rockmana pojawiły się refleksje na temat wiary. Ksiądz Spadaro napisał między innymi, że mimo "wyrażeń nie do pogodzenia z orędziem chrześcijańskiej nadziei" i "słabości wieku młodzieńczego" Boss inspiruje się postaciami, językiem i symbolami biblijnymi.
Pierwsze spotkanie w audytorium XVI-wiecznego uniwersytetu odbyło się pod hasłem: "Wierzę w Ziemię Obiecaną. Biblijne korzenie rocka Bruce'a Springsteena". W jego trakcie analizowano fragment piosenki "Jesus Was An Only Son" z nagranej w 2005 roku płyty "Devils & Dust". W tekście znajdują się odniesienia do Golgoty.
Źródło: muzyka.interia.pl
Posłuchaj koncertowej wersji "Jesus Was An Only Son":
Na papieskim, jezuickim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie rozpoczęło się cieszące się ogromną popularnością wśród studentów seminarium na temat twórczości rockmana Bruce'a Springsteena. Przedmiotem studiów są wątki biblijne w tekstach jego piosenek.
"Wyzwania wobec wiary, wyzwania wiary, w poszukiwaniu biblijnych ech w muzyce Bossa" - to nazwa rocznego seminarium, zainaugurowanego na najstarszej, prestiżowej papieskiej uczelni w Wiecznym Mieście.
Jednym z pomysłodawców tego pierwszego "rockowego" seminarium w jej historii jest szef opiniotwórczego dwutygodnika jezuitów "Civilta Cattolica" ksiądz Antonio Spadaro. Na łamach tego pisma opublikował on przed kilkoma laty rozprawę na temat twórczości Springsteena.
Odnotował w niej, że po zamachach z 11 września 2001 roku w USA w tekstach piosenek rockmana pojawiły się refleksje na temat wiary. Ksiądz Spadaro napisał między innymi, że mimo "wyrażeń nie do pogodzenia z orędziem chrześcijańskiej nadziei" i "słabości wieku młodzieńczego" Boss inspiruje się postaciami, językiem i symbolami biblijnymi.
Pierwsze spotkanie w audytorium XVI-wiecznego uniwersytetu odbyło się pod hasłem: "Wierzę w Ziemię Obiecaną. Biblijne korzenie rocka Bruce'a Springsteena". W jego trakcie analizowano fragment piosenki "Jesus Was An Only Son" z nagranej w 2005 roku płyty "Devils & Dust". W tekście znajdują się odniesienia do Golgoty.
Źródło: muzyka.interia.pl
Posłuchaj koncertowej wersji "Jesus Was An Only Son":
4 lutego 2013
3 lutego 2013
Wielodzietni: daleko od patologii
Rodzina Duggarów jest niezwykła pod wieloma względami. Wygląda na to, że nie tylko potrafi wychować 19 dzieci bez pomocy państwa, ale również bez pomocy kredytów bankowych. Do tego radzi sobie bez systemu szkolnego. Wszystkie dzieci kształci w ramach nauczania domowego.
Michelle i Jim Bob Duggarowie z Arkansas to jedna z najbardziej znanych wielodzietnych rodzin w Ameryce. Choć obecnie prowadzi własny, przynoszący niezłe dochody program telewizyjny, prawie od zawsze żyła w ten sam sposób: budując przyszłość na ciężkiej pracy, twardych zasadach i wierze w Boga. Swoimi przepisami na udane życie rodzinne małżonkowie dzielą się w książce „The Duggars: 20 and Counting!” (2008).
Baptysta Jim Bob już jako nastolatek modlił się o swoją przyszłą żonę. Michelle krótko po ślubie korzystała z pigułki antykoncepcyjnej, jednak po tym jak najpierw się poczęło, a następnie zmarło przed narodzeniem dziecko, dzięki lekarzowi poznała prawdę o poronnych właściwościach antykoncepcji. Dla państwa Duggar znaczyło to tyle, że to ich pierwotny wybór doprowadził do utraty dziecka. Od tamtej pory pozostali otwarci na każde nowe życie.
Po kilku latach pożycia Duggarowie mogli pochwalić się pięciorgiem potomstwa poniżej 5. roku życia. Mieszkali w 85-metrowym domu, w którym jednej nocy zostali napadnięci przez uzbrojonego złodzieja. Dziś mają 19 dzieci, z których dwójka urodziła się w domu, a reszta w szpitalu. Dwoje zmarło przed narodzeniem. Rodzina początkowo utrzymywała się z własnego biznesu samochodowego. Jim Bob sprzedawał używane samochody, które sam naprawiał, potem zaczął inwestować w nieruchomości. Jednak tylko swój pierwszy, mały dom kupili na kredyt. Od dawna nie używają kart kredytowych. Jak tłumaczy Jim Bob, w ten sposób dokonują bardziej przemyślanych zakupów. Dodaje, że jego życie jest pełne cudów.
Zakupy spożywcze, pieluchy i środki higieniczne kosztują ich około 3 tysięcy dolarów miesięcznie. Rodzina żyje bardzo oszczędnie, kupując większość rzeczy używanych i stosując energooszczędne sprzęty. Obecnie mieszka w zbudowanym własnymi rękoma ogromnym domu, z 9 łazienkami (nie dla wszystkich wystarcza ciepłej wody na prysznic), 4 pralkami, 4 automatycznymi suszarkami do bielizny, 3 lodówkami, 4 zamrażarkami i dwoma kuchniami, w tym jedną przemysłową. Budowę domu o stalowej konstrukcji Duggarowie wykorzystali jako lekcję matematyki i nauki praktycznych zdolności. Choć rodzina większość czasu spędza w domu, co roku podróżuje własnym turystycznym autobusem, wyposażonym w łóżka. A jej dom jest otwarty dla gości i innych, także wielodzietnych rodzin.
Modlitwa wyznacza rodzinny rytm
Każdy dzień rozpoczyna i kończy modlitwa, rodzina skupia się co ranek wokół 5,5-metrowego stołu. Ani Michelle ani Jim Bob nigdy nie studiowali, dla swoich dzieci wybrali nauczanie domowe. Kładą specjalny nacisk na kształtowanie charakteru, opartego od najmłodszych lat na posłuszeństwie. Przy takiej liczbie dzieci nie ma zbyt wiele miejsca na niekonsekwencje, skutkujące wychowawczymi porażkami. Dzieci uczone są skromności: dziewczynki chodzą w sukienkach lub spódnicach, a chłopcy w długich spodniach. Starsze zajmują się młodszymi, pomagając sobie w parach. W edukacji pomagają czasem dochodzący nauczyciele pianina, skrzypiec, matematyki, przedmiotów ścisłych.
W domu nie ma telewizji, zaś monitor używany jest do wyświetlania filmów na DVD. Dzięki temu dzieci nie są karmione reklamami i nie męczą rodziców prośbami o nowe zabawki. Oprócz zwykłych szkolnych przedmiotów uczone są praktycznych umiejętności: prowadzania samochodów, negocjowania cen i posługiwania się pieniędzmi, które zarabiają własną pracą domową (dzieci mają swoje konta bankowe u rodziców). Dziewczynki potrafią same szyć ubrania, gotować i dobrze opiekować się dziećmi, znają się na fryzjerstwie. Chłopcy uczeni są stolarki, budownictwa, obsługiwania maszyn i naprawy zepsutych rzeczy. Komentatorzy, którzy mieli okazję poznać rodzinę, są zgodni, że dzieci są grzeczne, samodzielne i dojrzałe. Zapewne nie mają problemu z narcyzmem, egoizmem i samotnością. Najstarszy syn już poszedł w ślady ojca i założył własny biznes samochodowy.
W dzisiejszych czasach panującego „optymalnego standardu rodzinnego”, czyli 2 + 2, za rodzinę wielodzietną uważa się rodziców z trojgiem dzieci. Większości ludziom trudno sobie wyobrazić, że można chcieć i mieć ich więcej. I zrozumieć takie bogactwo. Inspirująca historia rodziny Duggarów pokazuje nam, czego się pozbawiamy, odrzucając naturalny porządek rzeczy. I że dzięki ciężkiej pracy i bezgranicznej ufności w Bożą Opatrzność wszystko jest możliwe.
Natalia Dueholm
Artykuł pochodzi z portalu: www.pch24.pl
Michelle i Jim Bob Duggarowie z Arkansas to jedna z najbardziej znanych wielodzietnych rodzin w Ameryce. Choć obecnie prowadzi własny, przynoszący niezłe dochody program telewizyjny, prawie od zawsze żyła w ten sam sposób: budując przyszłość na ciężkiej pracy, twardych zasadach i wierze w Boga. Swoimi przepisami na udane życie rodzinne małżonkowie dzielą się w książce „The Duggars: 20 and Counting!” (2008).
Baptysta Jim Bob już jako nastolatek modlił się o swoją przyszłą żonę. Michelle krótko po ślubie korzystała z pigułki antykoncepcyjnej, jednak po tym jak najpierw się poczęło, a następnie zmarło przed narodzeniem dziecko, dzięki lekarzowi poznała prawdę o poronnych właściwościach antykoncepcji. Dla państwa Duggar znaczyło to tyle, że to ich pierwotny wybór doprowadził do utraty dziecka. Od tamtej pory pozostali otwarci na każde nowe życie.
Po kilku latach pożycia Duggarowie mogli pochwalić się pięciorgiem potomstwa poniżej 5. roku życia. Mieszkali w 85-metrowym domu, w którym jednej nocy zostali napadnięci przez uzbrojonego złodzieja. Dziś mają 19 dzieci, z których dwójka urodziła się w domu, a reszta w szpitalu. Dwoje zmarło przed narodzeniem. Rodzina początkowo utrzymywała się z własnego biznesu samochodowego. Jim Bob sprzedawał używane samochody, które sam naprawiał, potem zaczął inwestować w nieruchomości. Jednak tylko swój pierwszy, mały dom kupili na kredyt. Od dawna nie używają kart kredytowych. Jak tłumaczy Jim Bob, w ten sposób dokonują bardziej przemyślanych zakupów. Dodaje, że jego życie jest pełne cudów.
Zakupy spożywcze, pieluchy i środki higieniczne kosztują ich około 3 tysięcy dolarów miesięcznie. Rodzina żyje bardzo oszczędnie, kupując większość rzeczy używanych i stosując energooszczędne sprzęty. Obecnie mieszka w zbudowanym własnymi rękoma ogromnym domu, z 9 łazienkami (nie dla wszystkich wystarcza ciepłej wody na prysznic), 4 pralkami, 4 automatycznymi suszarkami do bielizny, 3 lodówkami, 4 zamrażarkami i dwoma kuchniami, w tym jedną przemysłową. Budowę domu o stalowej konstrukcji Duggarowie wykorzystali jako lekcję matematyki i nauki praktycznych zdolności. Choć rodzina większość czasu spędza w domu, co roku podróżuje własnym turystycznym autobusem, wyposażonym w łóżka. A jej dom jest otwarty dla gości i innych, także wielodzietnych rodzin.
Modlitwa wyznacza rodzinny rytm
Każdy dzień rozpoczyna i kończy modlitwa, rodzina skupia się co ranek wokół 5,5-metrowego stołu. Ani Michelle ani Jim Bob nigdy nie studiowali, dla swoich dzieci wybrali nauczanie domowe. Kładą specjalny nacisk na kształtowanie charakteru, opartego od najmłodszych lat na posłuszeństwie. Przy takiej liczbie dzieci nie ma zbyt wiele miejsca na niekonsekwencje, skutkujące wychowawczymi porażkami. Dzieci uczone są skromności: dziewczynki chodzą w sukienkach lub spódnicach, a chłopcy w długich spodniach. Starsze zajmują się młodszymi, pomagając sobie w parach. W edukacji pomagają czasem dochodzący nauczyciele pianina, skrzypiec, matematyki, przedmiotów ścisłych.
W domu nie ma telewizji, zaś monitor używany jest do wyświetlania filmów na DVD. Dzięki temu dzieci nie są karmione reklamami i nie męczą rodziców prośbami o nowe zabawki. Oprócz zwykłych szkolnych przedmiotów uczone są praktycznych umiejętności: prowadzania samochodów, negocjowania cen i posługiwania się pieniędzmi, które zarabiają własną pracą domową (dzieci mają swoje konta bankowe u rodziców). Dziewczynki potrafią same szyć ubrania, gotować i dobrze opiekować się dziećmi, znają się na fryzjerstwie. Chłopcy uczeni są stolarki, budownictwa, obsługiwania maszyn i naprawy zepsutych rzeczy. Komentatorzy, którzy mieli okazję poznać rodzinę, są zgodni, że dzieci są grzeczne, samodzielne i dojrzałe. Zapewne nie mają problemu z narcyzmem, egoizmem i samotnością. Najstarszy syn już poszedł w ślady ojca i założył własny biznes samochodowy.
W dzisiejszych czasach panującego „optymalnego standardu rodzinnego”, czyli 2 + 2, za rodzinę wielodzietną uważa się rodziców z trojgiem dzieci. Większości ludziom trudno sobie wyobrazić, że można chcieć i mieć ich więcej. I zrozumieć takie bogactwo. Inspirująca historia rodziny Duggarów pokazuje nam, czego się pozbawiamy, odrzucając naturalny porządek rzeczy. I że dzięki ciężkiej pracy i bezgranicznej ufności w Bożą Opatrzność wszystko jest możliwe.
Natalia Dueholm
Artykuł pochodzi z portalu: www.pch24.pl
Protestuj - Nie dla związków partnerskich
Dołącz do protestu przeciwko skandalicznym planom premiera polskiego rządu! Donald Tusk całym swoim autorytetem zaangażował się w promocję sprzecznych z naturą i podważających instytucję małżeństwa związków homoseksualnych.
Zapisy Konstytucji oraz opinia Sądu Najwyższego są jednoznaczne - małżeństwo kobiety
i mężczyzny jest wyjątkowe i niepowtarzalne - nie można stworzyć tożsamego związku dla osób tej
samej płci. Pomimo tego, Donald Tusk dąży do prawnego usankcjonowania związków partnerskich,
które będą mogli zawierać homoseksualiści.
Więcej: protestuj.pl
Zapisy Konstytucji oraz opinia Sądu Najwyższego są jednoznaczne - małżeństwo kobiety
i mężczyzny jest wyjątkowe i niepowtarzalne - nie można stworzyć tożsamego związku dla osób tej
samej płci. Pomimo tego, Donald Tusk dąży do prawnego usankcjonowania związków partnerskich,
które będą mogli zawierać homoseksualiści.
Więcej: protestuj.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)