Życie jest całością. Albo działa, albo nie działa. Jak trafnie i dowcipnie pisze profesor Rao z Columbia University, trudno wierzyć ludziom, którzy mówią: „Wiesz, żona się ze mną rozwodzi, dzieci mnie nie poznają, własny pies mnie wczoraj pogryzł, nawet moja kochanka ma romans, ale świetnie idzie mi w pracy. To tak nie działa. Twoje życie jest zintegrowaną całością, która albo gra, albo nie gra.” Dlaczego? Ponieważ lakonicznie rzecz ujmując życie kołem się toczy i potrzebuje równowagi.
Świetnie widać to na narzędziu diagnostycznym, używanym często w coachingu, które nazywa się „Koło życia”. W poszczególnych częściach zaznacza się poziom zadowolenia i satysfakcji w poszczególnych obszarach i na skutek tej operacji otrzymuje pewną figurę geometryczną.
Więcej: manufaktura radości
3 komentarze:
Koło życia budzi skojarzenia z religiami wschodu. Czy wprowadzanie tego narzędzia do chrześcijaństwa jest dobrym pomysłem?
Koło życia kojarzy mi się z religiami wschodu. Czy włączanie tego narzędzia do chrześcijaństwa jest na pewno dobrym pomysłem?
Można to porównać z tym, że aby się koło toczyło potrzebna jest ośka, środek koła. Środkiem życia jest Bóg. Bóg jest na pierwszym miejscu. Jeżeli w kole nie byłoby osi to koło by się rozpadło.
Prześlij komentarz