26 listopada 2011

"Fireproof" - "Próba ogniowa" - movie

We have seen it with my wife and have to say: Must see it and forward to others.

About FIREPROOF

At work, inside burning buildings, Capt. Caleb Holt lives by the old firefighter's adage: Never leave your partner behind. At home, in the cooling embers of his marriage, he lives by his own rules.

Growing up, Catherine Holt always dreamed of marrying a loving, brave firefighter...just like her daddy. Now, after seven years of marriage, Catherine wonders when she stopped being "good enough" for her husband.

Regular arguments over jobs, finances, housework, and outside interests have readied them both to move on to something with more sparks.

As the couple prepares to enter divorce proceedings, Caleb's father challenges his son to commit to a 40-day experiment: "The Love Dare." Wondering if it's even worth the effort, Caleb agrees-for his father's sake more than for his marriage. When Caleb discovers the book's daily challenges are tied into his parents' newfound faith, his already limited interest is further dampened.

While trying to stay true to his promise, Caleb becomes frustrated time and again. He finally asks his father, "How am I supposed to show love to somebody who constantly rejects me?"

When his father explains that this is the love Christ shows to us, Caleb makes a life-changing commitment to love God. Andówith God's helpóhe begins to understand what it means to truly love his wife.

But is it too late to fireproof his marriage? His job is to rescue others. Now Caleb Holt is ready to face his toughest job ever...rescuing his wife's heart.

Źródło: FireProoftheMovie

25 listopada 2011

Narkotyki halucynogenne a organizm czlowieka





Jak się rozprawić z trudnym dzieciństwem? - Jolanta Gajda




6 kroków

1. Przyznaj sam przed sobą, że problem istnieje - mam problem ale go rozwiąże.
2. Postaraj się zrozumieć swoich rodziców - co w nich głębiej siedzi, jakie było ich dzieciństwo.
3. Wybacz swoim rodzicom - jeśli nie wybaczysz, to sam nie będziesz dobrym rodzicem; wybaczasz aby uwolnić się od ukrytych negatywnych emocji.
4. Zastanów się jakim chcesz być rodzicem, partnerem, człowiekiem.
5. Zrób przegląd swojej walizeczki - jakie masz mocne strony i jak je wykorzystać. To co jest słabością czasem może się okazać atutem. Jeśli nie potrafisz znaleźć poszukaj momentu w życiu, kiedy cię pochwalono, kiedy coś ci się udało, coś ci się powiodło, czymś się wykazałeś.
6. Pracuj nad sobą i rozwijaj się - to jest najtrudniejsze, praca nad pozytywnymi nawykami. Jedno jest pewne. Na pewno jest warto.

Jak wychować szczęśliwego człowieka? - Jolanta Gajda







24 listopada 2011

"Rodzice w Akcji - Jak przekazywać dzieciom wartości" - Monika i Marcin Gajdowie

Dzisiaj na tapetę bierzemy książkę o wychowaniu, temat trudny i przez wielu traktowany pobocznie – jednak z dużą szkodą dla naszych pociech. Każdy rodzic powinien posiadać swoje sprawdzone metody, które prowadzą do porozumienia między rodzicem a dzieckiem na trudnej drodze wychowania i kształtowania zachowań najmłodszych członków rodziny. Książka „Rodzice w akcji – jak przekazywać dzieciom wartości” to wykładnia doświadczeń Moniki i Marcina Gajdów, którzy to są terapeutami na co dzień pomagającymi setkom rodziców w rozwiązywaniu trudności wychowawczych. Ich książka jest nie tylko wytłumaczeniem przyczyn najczęstszych problemów z dziećmi, ale przede wszystkim poradnikiem, jak się zachować, co zrobić, jak ukierunkować swoje myślenie, co zmienić, jak przekazać dzieciom wartości oraz wiarę.
Fragment przedmowy do „Rodzice w akcji”
Kiedy poproszony przez Gajdów, przeczytałem maszynopis książki „Rodzice w akcji”, wysłałem do nich smsa: To materiał na bestseller! Dlaczego? Ta książka dojrzale łączy cztery rodzaje doświadczeń: rodziców, małżonków, chrześcijan i terapeutów rodzinnych. Każde z tych doświadczeń ma dużą siłę przekonywania, ponieważ zabierają głos ludzie dojrzali.
Monika i Marcin przeszli wspólnie długą i intensywną drogę: będąc razem jako rodzina, obserwując, wzajemnie się wspierając, popełniając błędy, czytając i modląc się. Zapis tej podróży jest fascynujący. Mądrość, którą się dzielą, ma jeszcze tę właściwość, że jest pełna pogody. Dzięki tej książce nie tylko dzieci nie stracą ducha, ale i sami rodzice, którzy są niekiedy na granicy rozpaczy, obserwując swe wychowawcze porażki.
Wojciech Jędrzejewski OP (Dominikański Ośrodek Kaznodziejski)

Źródło: Książki katolickie

Wychowawca kolonijny

Robie właśnie elektroniczny kurs wychowawcy kolonijnego z ewychowawca i w jednej z lekcji o organizacji zajec w placówce wypoczynku byl filmik z chrztu obozowego:) Przypomnialy mi sie stare dobre czasy:D

"Mama i Tata to My" - Paulina Smaszcz-Kurzajewska

Źródło: Mama i Tata to My

Obalam mity o zdrowiu, rozwoju i żywieniu dzieci

Pierwsza w Polsce książka napisana przez mamę dla każdej mamy! "MAMA I TATA TO MY" to encyklopedia wiedzy zarówno dla mamy jak i taty, babci, dziadka oraz niani! Paulina Smaszcz-Kurzajewska, mama ekspert w dziedzinie zdrowia, rozwoju i żywienia dzieci, w oparciu o własne doświadczenia: błędy i sukcesy oraz porady wybitnych polskich specjalistów: pediatrów, fizjoterapeutów, psychologów, dietetyków i logopedów obala mity o zdrowiu, rozwoju i żywieniu dzieci. Podaje praktyczne i proste porady jak dbać o zdrowie i rozwój dzieci od 0 do 3 lat. Martwisz się, że Twoje dziecko nie chce spać, często choruje, jest niejadkiem, alergikiem, zastanawiasz się co lepsze chusta czy nosidełko, jaką wybrać huśtawkę, co podać maluchowi do jedzenia, żeby był silny i zdrowy, kiedy butelce z mlekiem mówimy pa pa... Na setki tysięcy podobnych pytań znajdziesz odpowiedź właśnie w książce: MAMA I TATA TO MY! Kupując tę książkę przekazujesz 1 zł na Komitet Ochrony Praw Dziecka.

Dorota Zawadzka
Superniania, Mam Andrzeja i Pawła

Gdy jako rodzice mamy kłopot, lub nie wiemy, co robić, to rodzina, przyjaciele i znajomi dają nam dziesiątki „cudownych" rad. Czy rzeczywiście wszystkie one są takie dobre? Co o tym sądzą specjaliści? Pediatra, fizjoterapeuta, specjalista ds. żywienia czy znawca dziecięcego języka w tej właśnie książce podają odpowiedzi na najważniejsze dla Was pytania. Odpowiadają rzetelnie i wyczerpująco. Obalają mity i potwierdzają fakty. Wspaniała książka dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki na ścieżkach rodzicowania. Paulinie gratuluję pomysłu, a czytelnikom udanego wyboru.

Danuta i Krzysztof Hołowczyc
Rodzice Karoliny, Li i Antoniny

Jesteśmy rodzicami trzech wspaniałych córek i wiemy, jak czas zmienia zasady wychowania i opieki nad dziećmi. Czasem byliśmy zagubieni w świecie reklam i sprzecznych lekarskich opinii, wtedy ratowała nas miłość do dzieci i rodzicielska intuicja. Taka książka jest przewodnikiem nie tylko dla rodziców, ale dla całych rodzin zaangażowanych w opiekę nad dzieckiem! Szkoda, że podobnych książek jest wciąż tak mało! Paulina i Maciek wpadli na świetny pomysł, by podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi rodzicami. Ta książka jest również encyklopedią dla nas. Bardzo za nią dziękujemy i trzymamy kciuki!

Kayah
Mama Rocha


Sama, jako matka wielokrotnie się gubiłam w setkach publikacji, wg których moja sytuacja wydawała się wręcz patologiczna. Wiem zatem, jak bardzo potrzebny jest zdrowy rozsądek i rada wynikająca z doświadczenia. Te niewątpliwie jako matka wspaniałej dwójki Paulina Smaszcz-Kurzajewska posiada. Znam tę rodzinę, czuję do nich wielką sympatię, ale i mam zaufanie, bo są to bardzo poukładani, życzliwi i szczęśliwi ludzie. Cechuje ich poczucie humoru, pogoda ducha, ale i ogromny dystans, którego właśnie często tak brak młodym rodzicom. Świetny pomysł na podzielenie się własnym doświadczeniem, z pożytkiem nie tylko dla zakłopotanych rodzin, ale i dzieci w potrzebie, jako że przyświeca temu i charytatywny cel. Gorąco polecam!!!

Ewa Gawryluk i Waldemar Błaszczyk
Rodzice Marysi

Jaka szkoda, że takich książek nie było, kiedy nasza Maria była mata!!! Wszyscy, dla których dobro i szczęście maluchów jest priorytetem, powinni przeczytać tę książkę. Jest w niej matczyne serce, rodzicielska troska, ojcowska odpowiedzialność, partnerstwo i oddanie, medyczna mądrość i sprawy traktowane z przymrużeniem oka. Mity, które obalają Paulina, czasem śmieszą, a czasem oburzają, że nadal tak mata wiedza o dzieciach ogranicza ludzkie działania. Z Maćkiem i Paulina o dzieciach rozmawiamy bez końca, bo ich i nas fascynuje ter temat. Świetny pomysł, by mama napisała książkę dla mam. Polecamy wszystkim gorąco!!!

Ania Przybylska i Jarosław Bieniuk
Rodzice Oliwi i Szymona

Jesteśmy pod wrażeniem, z jakim ogromnym zaangażowaniem i sercem Paulina podeszła do książki, w której czuć, że rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu! Sami staramy się być najlepszymi rodzicami i wiemy, że każdy dzień przynosi chwile szczęścia i zwątpienia, trzeba- szukać podpowiedzi i rozwiązań, cieszyć się dniem, chwilą, miłością. W tej książce jest mnóstwo prostych rad, podpowiedzi i odpowiedzi na najczęściej zadawane przez rodziców pytania. Mity żywieniowe czytaliśmy z zapartym tchem. Gorąco polecamy tę książkę jako lekturę do poduszki i podręcznik na spacery z dziećmi.

Źródło: Mama i Tata to My

21 listopada 2011

Twoja Sprawa

Kim jesteśmy? Pochodzimy z różnych miejsc Polski, choć obecnie niemal wszyscy osiedliśmy w Warszawie i okolicach, gdzie pracujemy i mieszkamy. Wykonujemy lub wykonywaliśmy różne zawody: dziennikarzy, prawników, tłumaczy, specjalistów od marketingu. Niektórzy z nas zajęli się „na pełen etat" życiem rodzinnym, a część osób wspierających Stowarzyszenie nadal studiuje. Jesteśmy więc różni. W większości przestaliśmy już być bardzo młodzi, a to oznacza, że nabraliśmy pewnego doświadczenia życiowego i zawodowego. Większość z nas ma dzieci. Można czasem pomyśleć, że reprezentujemy idealny profil konsumenta...

Co sprawia jednak, że takim idealnym konsumentem nie jesteśmy? To właśnie nasz brak przyzwolenia na odbieranie nam publicznej przestrzeni, na urąganie naszej inteligencji i dobremu smakowi poprzez nieakceptowalne reklamy lub zabiegi marketingowe i inne przekazy medialne.

Z potrzeby zaprotestowania przeciwko takim zjawiskom założyliśmy Stowarzyszenie Twoja Sprawa. Wiemy bowiem, że ludzi myślących podobnie do nas jest bardzo wielu - mieszkają w różnych miejscach, wykonują różne zawody, pracują intelektualnie lub fizycznie, chodzą na studia lub jeszcze do szkoły. Dotąd jednak nie potrafili wspólnie wyrażać swojego stanowiska. Nasze Stowarzyszenie chce to zmienić.

Źródło: Twoja Sprawa

14 listopada 2011

Kobieta, która przeżyła aborcje - Giannie Jessen

"Powinnam być ślepa, powinnam być poparzona, powinnam być martwa" - wylicza niedoszła ofiara aborcji, dziś już 32-letnia Giannie Jessen. "Ale nie jestem" - dodaje z nieskrywaną satysfakcją.

Wymiana płynu owodniowego (chroniącego płód przed infekcjami) na roztwór soli, połknięcie gorzkiej substancji przez dziecko, trwająca do kilkunastu godzin agonia, aż w końcu wydalenie przez matkę martwego, czerwonego od oparzelin ciała małego człowieka. Tak przebiega aborcja przy użyciu roztworu soli.

Inaczej było w przypadku Giannie, która jak sama przyznaje, zwyciężyła w walce ze śmiercią.
"Ha, nie wygraliście. Nie dobraliście się do mnie!" - zwraca się do wszystkich, którzy chcieli odmówić jej prawa do życia.

Matka Gianne miała 17 lat i była w ósmym miesiącu ciąży kiedy poddała się aborcji. Wstrzyknięty do jej macicy roztwór soli miał spowodować śmierć dziecka w ciągu 24 godzin od aplikacji substancji. "Tymczasem po 18 godzinach - przy wielkim, szokującym zaskoczeniu wszystkich, nie urodziłam się martwa lecz żywa" - podaje 32-letnia Gianne.

"Urodzona w trakcie aborcji z użyciem roztworu soli" - zanotowano w karcie medycznej Giannie Jessen 6 kwietnia 1977 r. kiedy to, przyszła na świat w poradni aborcyjnej hrabstwa Los Angeles. Co więcej, wbrew powszechnie praktykowanemu w USA (do 2002 r.) uśmiercaniu ocalałych podczas aborcji dzieci, małej Gianne nikt nie odebrał życia. Mało tego, dziewczynkę przewieziono do szpitala...

"Przeżyłam to po to, by wywołać nieco poruszenia" - twierdzi niedoszła ofiara aborcji. "I dobrze się bawię robiąc to" - dodaje z uśmiechem. Do 3. roku życia poruszała się za pomocą chodzika i aparatu ortopedycznego, a dziś mimo że zdarza jej się przewrócić, chodzi o własnych siłach.
"Jestem słabsza niż większość z Was" - przyznaje Gianne. Jednak twierdzi, że to tylko niewielka zapłata za to, że może dziś spełniać swoją misję i opowiadać światu tę niezwykłą historię ocalenia.

Twierdzi, że nie opowiada jej bez przyczyny. Swój przekaz kieruje do przedstawicieli obu płci.
"Jesteście po to, by bronić kobiety i dzieci" - mówi do mężczyzn. Przy czym zwraca uwagę, by ci nie stali bezczynnie kiedy dochodzi do morderstwa. "Jesteście po to, by być dobrymi, wspaniałymi, łaskawymi i silnymi, by stać w obronie czegoś" - dodaje. Do kobiet zaś apeluje o rozsądek i wiarę w siebie.

Chcesz posłuchać historii Gianne Jessen od A do Z?
Obejrzyj jej przemówienie z 8 września 2008 r. (Queen's Hall, Melbourne)

Źródło: Wiadomości24







Krzywda ze Szwecji

Szwedzki model katastrofy z roku 2010

O prawie, które zniszczyło szwedzkie rodziny, a które teraz próbuje skopiować Polska, z Ruby Harrold-Claesson rozmawia Przemysław Kucharczak.

Ruby Harrol-Claesson jest prezesem Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka oraz adwokatem. Jej wizyta w Szwajcarii przyczyniła się do odrzucenia podob-nego projektu, jaki obowiązuje w Szwecji. Do Polski zaprosiły ją Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców i Związek Dużych Rodzin 3+. Zabrała głos na posiedzeniu połączonych komisji senackich. Pochodzi z Jamajki. Mieszka w Göteborgu z mężem inżynierem, z którym ma dwie córki i syna.

FOT. JAKUB SZYMCZUK
Przemysław Kucharczak: Polski Sejm przyjął nowelizację ustawy o przemocy w rodzinie. Jak ją Pani ocenia?
Ruby Harrold-Claesson: – Otrzymałam tłumaczenie nowego polskiego prawa. Widzę bardzo duże podobieństwa między prawem obowiązującym w Szwecji a polskim projektem. Także w szwedzkim prawie jest przepis, który zabrania poddawania dzieci karom cielesnym i innym formom upokarzania. To prawo, wprowadzone w Szwecji w 1979 roku, było niepotrzebne. Nie rozwiązało żadnego problemu, ale za to spowodowało uznanie za przestępców zwykłych rodziców.

To znaczy?
– To prawo sprawiło, że rodzice w Szwecji obawiają się swoich dzieci. Rodzic nie może już nakazać dziecku, żeby za karę poszło do swojego pokoju, bo jest to uznawane za upokarzanie i złamanie prawa. Dzieci są edukowane już w przedszkolach i szkołach podstawowych, że rodzice nie mają prawa ich uderzyć, niezależnie od tego, co dziecko zrobi. Dlatego już małe, sześcioletnie dzieci często mówią nauczycielom: „Ja mogę cię uderzyć, ale ty nie masz prawa mi nic zrobić”. Mamy też w Szwecji dzieci, które dzwonią na policję, żeby donieść na swoich rodziców z zupełnie błahych powodów. Często się u nas zdarza, że dzieci policzkują swoich rodziców i ordynarnie ich wyzywają, a rodzice nie mają na to żadnej możliwości reakcji.


Ale brak reakcji to przecież krzywda dla samych dzieci?
– Efekt jest taki, że szwedzkie dzieci nie mają szacunku do nikogo: ani do rodziców, ani do osób starszych. W autobusach młodzież zawsze siedzi, a starsi ludzie stoją. Za swoje zachowanie szwedzkie dzieci są nielubiane w wielu krajach Europy. W związku z ich skandalicznym zachowaniem do naszych ambasad napływają prośby, by szwedzkie ministerstwo edukacji zakazało wyjazdów wycieczek szkolnych poza granice kraju. Przywiozłam do Polski jeden z plakatów, który powstał w związku z wizytą szwedzkiej wycieczki: „Skandynawowie, rujnujecie nasze miasteczko. Wynoście się i nigdy nie wracajcie”.

A jeśli rodzice zlekceważą przy wychowaniu głupie prawo?
– Głośna była sprawa 6-letniego chłopca, który nazywa się Dominik Johansson. Prowadzę ją teraz przed Trybunałem w Strasburgu. Tu nie chodziło o klapsa. Choć chłopiec nie został przez rodziców uderzony, został odebrany rodzicom przez opiekę społeczną.

Więc o co poszło?
– Ojciec Dominika jest Szwedem, matka pochodzi z Indii, oboje pracowali na uniwersytecie. Postanowili zamieszkać w Indiach, gdzie ojciec Dominika dostał pracę. Przez ostatnie miesiące przed wyjazdem uczyli chłopca w domu, żeby nie było mu żal rozstawać się z kolegami z przedszkola. Szkołę miał zacząć w wieku 7 lat już w Indiach. Doszło jednak do konfliktu z opieką społeczną, która twierdziła, że Dominik musi chodzić do przedszkola. 25 czerwca zeszłego roku rodzina zajęła miejsce w samolocie, żeby polecieć do Indii. I nagle, tuż przed odlotem, do samolotu weszła uzbrojona policja. Dominik został przez policjantów odebrany i przekazany do rodziny zastępczej. Rodzice mogą się z nim spotykać tylko raz na pięć tygodni, i to pod nadzorem pracownika opieki społecznej. Chłopiec został poddany praniu mózgu i do rodziców zastępczych zwraca się teraz: „mamo” i „tato”. To jest jeden z wielu przykładów ingerencji państwa w życie rodziny.

Czyli, według panującej w Szwecji ideologii, dziecko jest własnością państwa?
– Tak, prawa rodziców już u nas nie obowiązują.

Więcej na: Gość

Krzywda ze Szwecji z roku 2011

Po 250 tys. koron odszkodowania (ok. 112 tys. zł) dostaną Szwedzi, którzy w dzieciństwie zostali odebrani rodzicom, a później padli ofiarą wykorzystywania lub zaniedbania w rodzinach zastępczych i domach dziecka.
Sadyści w domu dzieckaTo sukces grupującego ofiary stowarzyszenia „Skradzione Dzieciństwo”, które walczyło o to od pięciu lat. O odszkodowania z tego tytułu od państwa szwedzkiego prawdopodobnie będą ubiegać się tysiące ludzi, ponieważ w Szwecji (a także w Norwegii) powszechną praktyką jest odbieranie dzieci rodzicom pod najbardziej błahymi pretekstami.
Rząd zdecydował się wypłacić odszkodowania na podstawie rządowego raportu, w którym opisano szokujące przypadki nadużyć wobec odebranych dzieci, poddanych „opiece zastępczej” w latach 1922–2003. Są tam drastyczne przykłady dzieci zmuszanych do pracy, zaniedbywanych, poddanych przemocy sadystów i pedofilów pracujących w domach dziecka, zmuszanych do aborcji lub sterylizacji. Kiedy dzieci informowały o tym przez telefon urzędników socjalnych, ci – choć byli tak nieubłagani przy odebraniu dziecka biologicznym rodzicom – dzwonili jedynie do rodziny zastępczej z pytaniem, czy oskarżenia dziecka są prawdziwe.

Więcej na: Wiara

Osłabić rodzinę - z roku 2009

Próby zdyscyplinowania dziecka, które wpadło w histerię, mogą być zinterpretowane jako przemoc w rodzinie. Autor zdjęcia: Jakub Szymczuk

Polski rząd chce wtrącać się w wychowanie dzieci w normalnych rodzinach. Zwykły klaps będzie naruszeniem prawa.
Posłowie chcą też kar dla rodziców za „przemoc psychiczną” i „szantaż emocjonalny” wobec dzieci. Pod te sformułowania urzędnik ze złą wolą będzie mógł podciągnąć wszystko.
Polska wybiera więc drogę takich państw jak Szwecja, gdzie normalna rodzina jest uważana za źródło patologii i twór z góry podejrzany. O tym, że polski rząd myśli podobnie, świadczą choćby wyniki telefonicznego sondażu, na który się powołuje. Wynika z niego, że przemoc jest rzekomo stosowana w 48 proc. polskich rodzin. Na to, że te badania są nierzetelne, wskazuje m.in. porównanie z innymi badaniami, które też otrzymali posłowie. Według nich, przemoc wobec dzieci zdarza się w 15 proc. rodzin... Mało kto w Sejmie zwraca uwagę na takie różnice.

Głupie pomysły

Zakaz kar cielesnych jest już zapisany w projekcie ustawy, który do Sejmu przysłał rząd. To znaczy, że każdy, nawet najlżejszy klaps, będzie złamaniem prawa. Niestety, w podkomisji sejmowej brakuje ludzi, którzy widzą absurd wprowadzania tak szczegółowego określania, co w rodzinie jest legalne, a co nie. Opozycja nie alarmuje mediów, bo wiceprzewodniczącą podkomisji przygotowującej ustawę z ramienia PiS jest Joanna Kluzik-Rostkowska. Można ją podejrzewać o wszystko, tylko nie o konserwatywne poglądy.
Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zaproponował nawet dopisanie do ustawy zakazu przemocy psychicznej wobec dzieci, czyli ubliżania, wyszydzania i „szantażu emocjonalnego”. Przewodnicząca podkomisji Magdalena Kochan z PO poparła jego pomysł. Głosy takie jak wybitnego prawnika Andrzeja Zolla, byłego rzecznika praw obywatelskich, rzadko przebijają się do mediów. Andrzej Zoll nazwał te pomysły wprost głupimi i ostrzegł, że będą psuły stosunki w rodzinie.

Więcej na: Opoka