12 kwietnia 2013

Wykład Prof. Półtawskiej w Płomieniu wraz z całą konferencją do posłuchania

Szkołę Podstawową dla Dziewcząt Płomień zaszczyciła swoją obecnością Pani Prof. Wanda Półtawska, wygłaszając konferencję na temat wychowania, rodziny i płciowości człowieka. Podobnie jak dr Jacek Pulikowski na poprzedniej konferencji z cyklu "Kocham i Wymagam", Pani Prof. Póltawska zaczęła od zwrócenia uwagi na cele wychowania. Jest to chęć uformowania człowieka uczciwego, świadomego, że jest dziełem Bożym, zobowiązanego do miłości i wierzącego, tj. stosującego się do Dekalogu.

Człowiek wychowany jest świadomy swego boskiego rodowodu, genealogia Divina, i wie, że nie sama rodzina daje życie, lecz każdego człowieka stwarza sam Bóg, dzieląc się swą stwórczą mocą z ojcem i matką. Ludzie przekazują dzieciom ciało. Ciało zaś jest sanktuarium, do którego ma prawo Stwórca oraz ten spośród ludzi, którego kobieta dostała od Boga, czyli jej małżonek. Ciało jest stworzone do rodzenia, a prawo do jego użycia w tym celu mają rodzice. Tak realizują plan miłości zamierzony przez Stwórcę. Jeżeli miłość małżeńska ma oddać człowieka całego współmałżonkowi, to może się to stać raz. Ten dar siebie samego (nie z siebie samego) implikuje dziewictwo.

Dzisiaj dziewictwo, czystość, jest najbardziej zagrożonym spośród Bożych darów. Współcześnie wielu ludzi zatrzymuje się na kultywowaniu i podziwianiu ciała, co nie prowadzi jednak do szczęścia, a to wskutek choćby faktu niszczenia, starzenia się ciała. Szczęście na ziemi, szczęście w wierze osiąga tylko para, która cały czas żyje Bogiem. Małżonkowie winni się darzyć miłością oblubieńczą, która nie stawia pytania: za co kocham?, ale dlaczego kocham?

Jak zatem wychowywać?

- nauczyć chłopca szacunku wobec wszystkich kobiet, co należy rozumieć jako szacunek okazywany, zależnie od wieku, jak matce, siostrze lub córce.
- wychowywać w tożsamości, czyli w patriotyzmie. Historia Polski jest, jak powiedziała Pani Profesor, wyjątkowa na tle krajów Europy.
- wychowywać przekazując własnym przykładem wzorzec osobowy ojca i matki, pod względem ich ról w rodzinie i wraz z obrazem ich małżeńskiej miłości.
- wychowanie szkolne i rodzinne winno uwzględniać różnice poznawcze i emocjonalne między chłopcami i dziewczętami.
Dlatego tak cenna jest edukacja zróżnicowana.

Pasjonuje nas wychowanie, leży nam na sercu i napędza nas do ciągłej pracy. Dlatego te słowa Pani Profesor spływały na nas jak balsam, jak błogosławieństwo, jak zachęta i nagroda zarazem. Na auli całkowita cisza. Dopiero finał to brawa na czterysta par rąk. Pani Profesor, dziękujemy!

Relacja: Jacek Drobnik - mąż Eli, tata Jasia i Hani.

Konferencji można posłuchać pobierając plik ze strony szkoły:
http://www.plomien.edu.pl/images/materialy/52.mp3

Źródło: Węgielek

Prof. Wanda Płótawska - Kocham i wymagam

Co ludzie zrobili z miłością? Takie pytanie zadała swoim słuchaczom 92-letnia prof. Wanda Półtawska, która od 60 lat prowadzi poradnię małżeńską.

– To karykatura – mówiła o modelu miłości lansowanym we współczesnych mediach prelegentka. Spotkanie z prof. Wandą Półtawską odbyło się w poniedziałkowy wieczór w Szkole Podstawowej dla Dziewcząt "Płomień" w Katowicach-Bogucicach w ramach cyklu "Kocham i wymagam”.

Ten, kto myślał, że 92-letnia kobieta nie ma nic do powiedzenia współczesnym rodzicom, mylił się totalnie. Wanda Półtawska wygłosiła wykład pt. "Wychowanie do miłości", w którym potrafiła doskonale zdiagnozować problemy miłości narzeczeńskiej, małżeńskiej i rodzinnej.

Język, jakiego używała, był prosty i zrozumiały, ale jednocześnie dodawał sferze ludzkiego ciała swoistej sakralności i wielkiego szacunku, jakiego brak jest w mediach, a nawet podręcznikach szkolnych.

Wanda Półtawska, matka 4 dzieci, przypomniała, że w naszym życiu nie możemy zatrzymać się tylko na sferze cielesnej, bo człowiek to także sfera ducha. – Ludzie nie rozumieją swojej tożsamości – mówiła przyjaciółka bł. Jana Pawła II. To dzięki jego listownej prośbie, jaką skierował do ojca Pio jeszcze jako arcybiskup krakowski, została cudownie uzdrowiona z choroby nowotworowej. Ten fakt później wzięto pod uwagę w procesie kanonizacyjnym tego wyjątkowego włoskiego zakonnika.

Zwracając się do słuchaczy zebranych w katowickiej szkole, wróciła do tego, co Karol Wojtyła mówił o miłości podczas wykładów na KUL-u. – Ciało nie ma mocy kochania, ale jest tylko narzędziem miłości – wyjaśniała.

Wanda Półtawska przypomniała też rodzicom, że każde ciało poddane jest duchowi. – Komu poddałeś swoje ciało? Jakiemu duchowi? – pytała dociekliwie słuchających ją ludzi.

– Jan Paweł II to widział i nie zatrzymywał się na ciele – mówiła o nauczaniu błogosławionego papieża. Namawiała też do studiowania napisanych przez niego dokumentów o rodzinie. – Karol w całym swoim pasterzowaniu postawił rodzinę na pierwszym miejscu – wspominała.

Spotkanie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. Mogli w nim wziąć udział wszyscy chętni, bo miało charakter otwarty.

Więcej o wizycie prof. Wandy Półtawskiej w Katowicach będzie można przeczytać w katowickim dodatku GN w numerze 16/2013 na 21 kwietnia.

Źródło: Gość

6 kwietnia 2013

Alicja Tysiąc chce 130000 PLN - kolejna rozprawa w poniedziałek 08.Kwi.2013r

W poniedziałek w sądzie prawnicy Alicji Tysiąc będą chcieli pieniędzy tym razem od rodziny Terlikowskich.
Sto trzydzieści tysięcy.
Tomek ma żonę Małgosię i czwórkę małych dzieci: Marysię, Zosię, Mikołaja i Jasia.
Na Fronda.pl prosi o modlitwę:

"Kolejna rozprawa w sprawie, jaką wytoczyła mi Alicja Tysiąc odbędzie się w poniedziałek o godzinie 12 w sądzie okręgowym w Warszawie.
Ten proces jest niezwykle ważny, nie tylko dla mnie osobiście (130 tysięcy zwyczajnie nie mam), ale też dla wolności słowa w Polsce, a także dla wolności mówienia prawdy o tym, czym jest aborcja. Zwolennicy aborcji takimi procesami chcą bowiem doprowadzić do sytuacji, w której jedynymi dopuszczalnymi ocenami zachowań kobiet, które chciały dokonać aborcji i nadal są z tego dumne, będą pochwały. A każdy, kto zdecyduje się wyrazić odmienną opinię będzie stawiany przed sądem i skazywany na absurdalnie wysoką karę. I dlatego bardzo proszę o modlitwę w tym dniu. Będzie ona potrzebna, bo to nie tylko moja sprawa, ale też szerzej sprawa wolności dla chrześcijan.
Tomasz P. Terlikowski"


„Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci.” Pwt 31, 6
„Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi.” Łk 10, 19
Święty Michale Archaniele, módl się za nimi.
Błogosławiony Księże Jerzy, módl się za nimi.
Wszyscy Święci i Aniołowie, módlcie się za nimi.
Jezu Ufam Tobie

Joanna Najfeld

Źródło: mamproces.pl

4 kwietnia 2013

Kamil Stoch - ".....Dziękuję tato!"

Kilka dni temu kibice sportów zimowych świętowali zamknięcie udanego sezonu w skokach narciarskich. Było się z czego cieszyć, Polak został po raz kolejny mistrzem świata w tej dyscyplinie. Czy zwróciłeś uwagę, czyj wpływ był kluczowy w drodze do życiowego sukcesu młodego sportowca z małej wioski koło Zakopanego? Kamil Stoch, tuż po wygranym konkursie powiedział: „Pamiętam, jak mój tata powiedział mi, że muszę 100 razy przegrać, aby jeden raz wygrać. Dziękuję tato!”
Z tej krótkiej wypowiedzi możemy wywnioskować, że tata Kamila wspierał jego pasje od wielu lat. Kibicował mu w trakcie wielu przegranych konkursów. Dodawał mu wiary w jego możliwości i zachęcał do dalszej pracy.
Czy Twoje dziecko zostanie mistrzem świata? Nie wiesz tego. Pomożesz mu, jeśli staniesz się mistrzowskim tatą. Do tej pory 100 razy mogłeś zawalić swoją robotę jako ojciec, ale ten kolejny raz może być Twoim mistrzowskim ruchem. Każde Twoje słowo się liczy, ono może zdecydować o przyszłości Twojego dziecka. Pytanie brzmi: czy chcesz być najlepszym tatą? Jeśli tak, jesteśmy gotowi Cię wspierać.

Mamy nadzieję, że Wielkanocne Święta były czasem odpoczynku i radości z bliskimi oraz odnajdywania odpowiedzi na najważniejsze ojcowskie i życiowe pytania. Teraz trzeba się zabrać ostro do roboty!

Źródło: Zespół Tato.Net

3 kwietnia 2013

Benjamin Franklin, czyli niezapomniana lekcja od ojca

Znany nam z filmów o dzikim zachodzie świat XVIII-wiecznej Ameryki Północnej rzadko odsłania nam klimat życia rodzinnego tamtych czasów. Do biura Tato.Net trafił ostatnio ciekawy tekst pióra prof. Jana Kłosa z KUL poświęcony roli ojca w życiu Beniamina Franklina, wynalazcy piorunochronu oraz jednego z twórców Stanów Zjednoczonych. Po przeczytaniu poniższego artykułu, zapewne zgodzisz się z Janem Kłosem, że lektura autobiografii Franklina może być użyteczna dla współczesnego ojca.

... była to rodzina naprawdę wielka – 17 dzieci. Dzisiaj prawie nie do wyobrażenia, gdy dzietność w Europie spada, a na rodziny wielodzietne niejednokrotnie patrzy się podejrzliwie. Można sobie wyobrazić gwar przy stole państwa Franklinów, gdy dzieci zasiadały do stołu. A jeszcze chętnie zapraszali na wspólne posiłki krewnych i znajomych. Na takie okazje ojciec Benjamina zawsze wymyślał temat do rozmowy. Pilnie przestrzegał, by podczas posiłków nie pleść bzdur, nie obgadywać i nie plotkować, ale mówić o rzeczach służących budowaniu młodych osobowości. Miał świadomość, że rozmowie dorosłych przysłuchują się dzieci i nie jest to obojętne, o czym rozmawiają dorośli. Potem po latach, wspomina Franklin, przy okazji innych posiłków, już nie w gronie rodzinnym, nigdy nie pamiętał, co leżało na stole i co się jadło, ale o czym rozprawiano. Gwar przy stole Franklinów był gwar uporządkowanym, nad którym czuwał ojciec rodziny.

Więcej: tato.net

14 marca 2013

Niekonwencjonalny papież Franciszek

Ks. F. Ameriso opowiada serwisowi Gosc.pl o swoim spotkaniu z Papieżem. W autobusie

Stefan Sękowski: Ksiądz spotkał kiedyś nowego papieża…

Ks. Francesco Ameriso*: Nie jestem wyjątkiem, spotkały go tysiące ludzi (śmiech). W 1998 roku przyjechałem do Buenos Aires. Musiałem przejechać z dworca, więc wsiadłem do autobusu. W środku pełno ludzi, miejsc siedzących brak. Stał obok mnie starszy ksiądz, zapytał mnie, skąd jestem. Odpowiedziałem, że z diecezji La Plata. Spytał mnie, z jakiej dzielnicy, parafii. – Tu u nas pracuje taki to a taki ksiądz, który stamtąd pochodzi, bardzo dobry, sympatyczny, zna go ksiądz? – zagaił. Spytałem się go: z jakiej parafii? – A nie, ja nie jestem w żadnej parafii. Ja tu pracuję jako arcybiskup – odpowiedział. Byłem pod wrażeniem, to był arcybiskup, a przemieszczał się komunikacją miejską. Na koniec powiedział: – Jak ksiądz będzie jeszcze kiedyś w Buenos Aires, proszę mnie odwiedzić, porozmawiamy. Niestety, nie miałem okazji, ale to było bardzo miłe.

Może to wyjątek?

– Nie, on zawsze tak jeździł. Tuż przed konklawe mieszkał w Rzymie przy parafii argentyńskiej. Gdy jechał na konsystorz, zaproponował, że pojedzie tramwajem. Jego asystent zaproponował, że wezmą taksówkę: – Nie, teraz są korki, będzie szybciej – odpowiedział. – Ale ksiądz jest ubrany w szaty kardynalskie, może bezpieczniej będzie jednak taksówką – kontynuował asystent. – Tu jest Rzym. Nawet jak ktoś będzie szedł z bananem na głowie, nikt na niego nie zwróci uwagi – odpowiedział kardynał.

Od dawna papieże byli Europejczykami, mieli europejską perspektywę Kościoła. Jaką inną perspektywę może mieć papież-Argentyńczyk?

– Kardynał Bergoglio jest synem włoskich emigrantów, więc pewna ciągłość z „europejskimi” papieżami jest zachowana. Kościół w Argentynie na pewno się różni od kościołów lokalnych w Europie. Przechodzimy ostatnio duże zmiany społeczne, władzę w Argentynie, ale i w wielu innych krajach Ameryki Łacińskiej sprawują siły lewicowe. Kościół je bardzo drażni.

Są one lewicowe nie tylko w sferze gospodarczej, ale także obyczajowej, promują legalność aborcji, małżeństwa homoseksualne. To dowód na porażkę Kościoła w tym starciu?

– Przez długi czas Kościół zajmował się innymi sprawami, nowy papież zwracał uwagę na te tematy. Prowadził ostry spór z prezydentem Nestorem Kirchnerem m.in. o „małżeństwa” homoseksualne. Dwa tygodnie po ostatnim ostrym starciu prezydent zmarł i ludzie się zastanawiali, czy kard. Bergoglio jako prymas ostentacyjnie odmówi mu pochówku. Jednak prymas przewodniczył pogrzebowi i wygłosił piękne kazanie, w którym mówił o szeroko otwartych ramionach Chrystusa, a nie np. o sądzie i potępieniu. To pokazuje, jak bardzo jedność, o której mówił po wyborze, leży mu na sercu.

Papież Franciszek był nazywany „biskupem ubogich”. Czym się to przejawiało w praktyce?

– Buenos Aires to ogromne, liczące 16 mln osób, miasto. Ma także bogate dzielnice, ale kryzys z 2001 roku bardzo uwidocznił nędzę. Dla Europejczyka jest ona niewyobrażalna. Tu ludzie po prostu mają poczucie, że bieda będzie zawsze.

„Ubogich zawsze mieć będziecie”…

– To prawda, ale to nie znaczy, że nie należy temu przeciwdziałać. Kościół robił bardzo dużo w okresie kryzysu, a archidiecezja Buenos Aires należała do najbardziej aktywnych. To pomoc charytatywna i apele do ludzi bogatszych, supermarketów, o żywność i ubrania, do młodych o pomoc w ich rozdawaniu. Ale nie tylko: to także katecheza. W Argentynie działa dużo sekt i wspólnot ewangelikalnych. One bardziej przypominają te z Ameryki niż te z Europy. Jest tak dużo śpiewu, emocji, to przyciąga ludzi. Ale gdy po czasie okazywało się, że te wspólnoty nie działają dobrze, wśród ludzi biednych pozostała duchowa pustka. Kard. Bergoglio chciał ją wypełnić Jezusem Chrystusem.

Jak?

– Na przykład na rogach ulic Buenos Aires rozstawiano małe stoiska z chrzcielnicami. Księża i wierni zapraszali przechodniów: – Nie jesteś ochrzczony? Chodź do nas, my cię ochrzcimy. Tak ochrzczono tysiące osób, dorosłych, dzieci. To wielu szokowało.

Mnie to też szokuje. Czy ci ludzie rozwijali się dalej w wierze, czy ich kontakt z Kościołem skończył się na chrzcie?

– Tego nie wiem. Ale kard. Bergoglio słynie z niekonwencjonalnych rozwiązań. Może nas jeszcze nieraz zaskoczyć. My, Argentyńczycy, cieszymy się bardzo z jego wyboru, okazało się, że jesteśmy najlepsi (śmiech). Ale, co bardzo ważne, papież Franciszek podczas swojej pierwszej mowy ani razu nie powiedział, że został wybrany papieżem. Mówił o tym, że został biskupem Rzymu, że chce ewangelizować to miasto. Także mocno zachęcił do modlitwy. Wydaje mi się, że w ten sposób chciał też odwrócić uwagę od siebie, pokazać, że jest tylko wikariuszem Chrystusa. Że najważniejszy w Kościele jest Jezus Chrystus.

Źródło: Gość

Nowy papież Jorge Mario Bergoglio - Franciszek


Kard. Bergoglio:

O ubóstwie

Żyjemy w czasach skandalicznej biedy, braku pracy. Każdego dnia ludzie śpią na ulicy w sercu miasta. To skandal, z którym nigdy nie można się pogodzić.

O życiu społecznym

W życiu jest wielu takich, którzy ciągną tylko we własną stronę, tak jakby mogli uzyskać błogosławieństwo tylko dla siebie lub dla swojej grupy. Jakże to smutne, kiedy ktoś mógłby osiągnąć coś dla wszystkich, a tego nie chce.

O aborcji

Aborcja jest zawsze złem. Kiedy mówimy o matce w ciąży, mówimy o dwóch życiach, z których każde musi być chronione, bo życie ma wartość absolutną. Kiedy raz wstępuje się na drogę ograniczenia wartości najwyższej, jaką jest życie oraz prawa dzieci do poczęcia, nie ma z niej odwrotu.

O wartościach materialnych

Dyktatura pieniądza niesie z sobą całą masę demonicznych skutków, jak narkotyki, korupcja, handel ludźmi, w tym dziećmi, a także mizerię moralną. To jest chleb powszedni naszych czasów.

O legalizacji związków homoseksualnych

Nie oszukujmy się, nie chodzi w tej sprawie o zwykłą walkę polityczną. To próba zniszczenia planu Boga. To staranie szatana, aby zniszczyć obraz Boga. Nie możemy się kierować błędną oceną koniunktury, ale działajmy zgodnie z prawem naturalnym i wytycznymi Boga.

O chrzczeniu nieślubnych dzieci

Księża, którzy odmawiają chrztu dzieci samotnych matek, są wielkimi hipokrytami. Uniemożliwiają oni Ludowi Bożemu zbawienie. Mówię to z ogromną przykrością. Pomyślmy o biednej dziewczynie, która w samotności miała odwagę wydać na świat dziecko, a teraz błąka się od parafii do parafii, aby je ochrzcić.

O narkotykach

Nie wierzę handlarzom śmierci, którzy nie chcą sami zażywać tego, co sprzedają innym.